Seksapil perfum Yves Saint Laurent

YSL Black Opium
Yves Saint Laurent zawsze myślał nieszablonowo (ze swoją modą) i wydał wiele kultowych i klasycznych zapachów. Jednym z tych aromatów jest YSL Manifesto, zachowujący to samo klasyczne wyczucie stylu i nadający mu nowsze, bardziej nowoczesne ramy. Stworzony przez Anne Flipo i Loc Donga, łączy owocowe i świeże nuty z pięknym rdzeniem białych kwiatów i wdzięcznie leży na orientalnej bazie. Wspaniałe zielone esencje wypływają z flakonu i unoszą się jak delikatne pędy, dając wrażenie niezwykle zielonych. Owocowe nuty głowy nie są ani słodkie i soczyste, ani zbyt gorzkie czy orzeźwiające. Bergamotka łagodzi cierpkie i ciemne porzeczki i jest idealnym przejściem od bujnych liści do ciemnej słodyczy.

Owocowo-kwiatowych perfum jest w dzisiejszych czasach bez liku, ale jakoś te od YSL (przynajmniej dla mnie) pachną lepiej niż większość zapachów projektantów masowych. Gdy zielenie i nuty cytrusowe zanikają, porzeczka nadal błyszczy, a jaśmin i konwalia chwieją się między byciem niewinnym a zmysłowym. Spis składników wspomina akord białej korony kwiatowej, który naprawdę pachnie tak, jakby ktoś nosił koronę z wiosennych kwiatów. Manifesto ma seksapil pewnej siebie kobiety, pełnej pasji i spontaniczności, ale konwalia dodaje delikatnego, niemal dziewiczego aspektu. Powstała kombinacja jest elegancka, jak dojrzała i mądra dama, jednak udaje jej się pozostać młodym i zabawnym duchem. Po igraszkach na polach, wplataniu koronek z kwiatów we włosy i degustacji soczystych ciemnych owoców, zaczyna się zejście do bardziej zmysłowej i wygodnej orientalnej bazy. Drzewo sandałowe i cedr połączone w drzewnym uścisku, dają aromatyczne ciepło i bardzo gruntujący efekt. W jakiś sposób przepyszny blask wanilii i wytrawny orzechowy smak tonki wyzwalają pudrową atmosferę, która jest gdzieś pomiędzy wysokiej klasy pudrem prasowanym a talkiem do perfum vintage, tylko pyszniejszym. Zabawny i impertynencki, ale przyziemny i zmysłowy, oddaje zuchwałość bez bezczelności. Bez piżma, paczuli i żywic emanuje lekko niegrzeczną, drażniącą naturą, bez dziwactw i ziemistej słodyczy.

Wiele perfum tego typu (orientalno-kwiatowych) wydaje się nieco przytłaczających z masywnymi bukietami białych kwiatów w połączeniu z ciężkimi ciemnymi, ziemistymi nutami na sucho. To, co w Yves Saint Laurent jest tak odświeżające, to to, że Manifesto bierze kwiaty i owoce (nie będąc zbyt ogólnym) i z wdziękiem łączy je w delikatnie seksowne drewniane wykończenie gourmand, które kusi i drażni; ale nigdy nie jest wulgarne. Jego szlak jest miękki, ale mocny i wystaje wystarczająco subtelnie, by kusić. Nieco proste, w porównaniu z większością perfum tej firmy, jest to coś do noszenia przez dojrzałą młodą damę, która jest młoda duchem i żadna z nich nie wydawałaby się anachroniczna. Jest to cudownie świeże i nowoczesne podejście do klasycznej struktury YSL i może być noszone przez faceta, który jest w kontakcie ze swoją kobiecą stroną, ponieważ drzewna słodycz Manifesto naprawdę pasuje do mojego nosa i chemii mojej skóry, nie wydając się zbytnio dziewczęcą. Jestem wielką fanką większości męskich zapachów tej firmy. Jednak te, które są sprzedawane kobietom, są u mnie zwykle na chybił trafił. Ten jest zdecydowanie hitem! Emisja nieco poniżej średniej, trwałość dobra.

Seksowny Nu- Kadzidło musi płynąć

Urodzony znacznie przed swoimi czasami, Yves Saint Laurent Nu był uderzająco innym stworzeniem, zaczynając od zmysłowych reklam splątanych kończyn, niezwykłej butelki po oczywiście androgyniczną kadzidlaną miksturę. Nawet jeśli jego istnienie było krótkotrwałe, dla wielu perfumiarzy stanowiło coś w rodzaju furtki. I choć odeszło, nie zostało zapomniane, ponieważ wciąż jest obecne w pamięci, sercach i szafach miłośników kadzideł na całym świecie. Zacznijmy od odrobiny historii. Grupa Gucci dodała Yves Saint Laurent do swojego portfolio w 1999 roku, a Tom Ford, dyrektor kreatywny Gucci, również objął rolę Maison of YSL, tworząc historię (a także stając się bohaterem jednej z najbardziej znanych waśni w modzie, nie z kim innym niż samym Saint Laurent). W wywiadzie dla CNN ujawniono fakt, że chociaż Yves początkowo popierał wykupienie Gucci Group i przy bardzo lukratywnym zaangażowaniu, to kiedy zaczęły płynąć pieniądze, jego nastawienie się zmieniło. Nu był pierwszym zapachem domu, wydanym pod kreatywnym kierownictwem Toma Forda. W komunikacie prasowym stwierdzono, że Tom Ford szuka kobiety w jej nagiej prawdzie. I znajduje ją w zapachu ciała, po czym owija w trzeźwą metalową gwiazdę. Androgyniczne perfumy z nutami kadzidła, drzew i przypraw.

Zawsze marzyłam o futurystycznym podejściu do kadzideł, a dla mnie Yves Saint Laurent Nu właśnie to zapewnił – konceptualny, zawiły, zmysłowy i uderzająco piękny esej o kadzidle. Nu to również jeden z moich ulubionych zapachów wszechczasów, chociaż nie mam serca nosić go tak często, jak bym chciała (ceny na aukcjach wciąż rosną, a moja ukochana nieprzezroczysta butelka brzmi przygnębiająco prawie pusta). Dla mnie to idealny aromat do odgrywania ról. Zawsze wyobrażałam sobie, że będzie to zapach, który nosiłaby wielebna matka Bene Gesserit z Diuny Franka Herberta podczas testu gom-jabbar. Nu YSL to kontrola i kontrast: ciemne przyprawy, kłujący czarny pieprz, głębokie drewno, równoważone jasnym kardamonem, który zapewnia nieoczekiwaną zieloną świeżość. Lekko metaliczny aspekt kadzidła powstrzymuje je przed przekształceniem się w kościelne i sprawia, że ​​staje się futurystyczne i abstrakcyjne. Kwiatowe kompozycje są skomponowane na wielką, epicką skalę, która nie wydaje się vintage, ale raczej ukłonem w stronę jakiegoś pierwotnego rytuału z koronami kwiatów unoszącymi się na ciemnych rzekach. Cielesny muszkat, miękkie drzewo sandałowe, głęboka wanilia, unoszące się blisko skóry, ale rozszerzające swoją aurę z każdą drobną zmianą temperatury ciała, czyniąc je cudownie erotyczne, uzależniająco czyste, ciemne i opalizujące, a wszystko w tym samym czasie. Wszystko w zapachu jest napięciem, uwalnianiem, niespodzianką, satysfakcją i bije we wszystkie dzwony mojej reakcji perfumiarza pavlovian, w idealnym, precyzyjnym czasie. Woda perfumowana Nu powstała w 2001 roku, a perfumiarzem był Jacques Cavallier.

Dodaj komentarz